< Tu byl wpis, ktory oczywiscie roztrzepanej Mali sie nie zapisal. Wrrr. Sprobuje chocby w czesci i po krotce to odtworzyc >
10.06.2009
A wiec zegnaj Henry, koniec tego relaksujacego rejsu, czas ruszyc tyleczki....
...ostatni raz spogladam na Henrego, macham mu, wsiadam w Motokar i sru, jedziemy do Hostelu ´Peru´.
Tu szybko do mycia.. o jak dobrze. Woda przejrzysta, pachnaca. Wykapane i czysciutkie ruszamy na podboj miasta. W gorze pelno sepow, na ulicach pelno ludzi, wokol halas. Spacerek po miescie zaliczamy do udanych, Plaza de Armas, uliczki, smierdzace targowiska, park nad rzeka.... udaje mi sie nawet zakupic szczoteczke do zebow, ktora stracilam na Henrym. No i jeszcze upragniony Internet... www...
Ilosc zabitych komarow: 5
Ilosc ugryzien: nieskonczenie wiele.
11.06.2009
Pakujemy manatki, i jedziemy do Yarinacocha, miasteczko polozone 10 km od Pucallpy. Ledwo zdazylam wysiasc z Motokaru i juz zostajemy przechwyceni przez pana, ktory zabiera nas na drugi przeg Laguny. Tam cos w stylu Mini Ekologicznego Jungle Zoo. Co za zwierzaki! Nazw wiekszosci nie pamietam. Wielkie przerosniete szczury z dlugimi nogami, ptaki z zawinietymi dziobami, swino-dziko-leniwce itd. Mam okazje zostac ugryziona przez Are, podrapana przez slodziachna malpke i zjedzona przez komary:)) Wracamy na brzeg i pieszo do Pucallpy.
Na obiadek czyli klasycznie ryz + kurczak, na deser czyli sok kokosowy koloru zoltego smakujacego jak papaja. Mmm.
Niestety nie udaje nam sie wyruszyc do Huanuco autobusem co oznacza kolejna noc w Pucallpie
Ilosc zabitych komarow: 7
Ilosc ugryzien: nieskonczenie wiele.
12.06.2009 - uwiezieni w Pucallpie.
Nie udalo nam sie wydostac wczoraj z tego uroczego miasteczka, dzis drugie podejscie - na szczescie udane!
Caly dzien palesalysmy sie po uliczkach, Plaza de Armas i Parku przy rzecze.
Od czasow Iquitos dzis zjadlam swoj pierwszy wiekszy posilek, ktory nie skladal sie z kurczaka. Na obiad oczywiscie kurczak + ryz. Na deser lody, i kokosowy kokos z kokosowym mlekiem. Mmmm...
Na placu przy zegarze mam okazje poznac kolejnego Orlanda :) Pomagam mu zrobic zadanie domowe z angielskiego... hmmm :>
Tak wiec nastal dzien, w ktorym przyszlo nam pozegnac Pucallpe. A wiec zegnajcie zaltoczone i halasliwe uliczki, sepy i psiaki czekajace na chocby kawalek padliny, calusni i usmiechnieci puallpowicze, goracy i wilgotny klimacie, ii.. witajcie Andy!
Ilosc zabitych komarow: 1
Ilosc ugryzien: 11
( wiecej na www.jowa31.geoblog.pl - mojej towarzyszki + na kilka zdjec takze tam)