Do Palu dolecielismy z 1 godzinym i 20 minutowym opoznieniem. Na szczescie nakarmili nas juz ma lotnisku ;) {mmm..... ale pyszna babeczka!} Lotnisko jest smieszne. Male, malo przypominajace lotnisko, w srodku przy odbiorze bagazu mozna nawet palic ;)
Mlodzieniec w biurze lini lotniczych pomaga nakierowuje nas na autobus do Poso. Jedziemy taksi, kupujemy bilety (na jutro 15.00) i jedziemy do hostelu. Tym razem wypadlo - ja spie na podlodze ;]
Maly spacerek po miescie - nie ma tu nic ciekawego. Co mi zapadnie w pamiec? Sliczne niebo i gory w tle! ;) Wzbudzamy jakies niesamowite emocje w tubylcach ;D
I w KFC {tak, tak, jemy w KFC} spotykam kolege z lotniska z biura lotniczego! ;] Ahh te znajomosci.
No i wsio!
A w kafejce siedzi sie na podlodze ;P
+ 1 godzina do +5 godzin z Jawy, czyli +6 godzin do czasu polskiego = nasz czas ;]