Krewetki tańsze niż kurczak.
Wszędzie sklepy chińczyków.
Na piechotę przyjemniej niż autobusem (albo może i lepiej rowerem?)
Uliczki i centrum przecudne!
No i Flamenco, co 5 Euro kosztowało. Byłyśmy dziś z Asią na małym flamencowym show w barze na Calle Sol. Przeecudne, pełne emocji i hiszpańskiego temperamentu flamenco. Koleś grał świetne, laska śpiewała obłędnie, a tancerka wywijała genialnie!