Full wypas i full hotele!Kiedy tak czasami wydaje sie, ze juz jest dobrze, bo po trudnosciach wyjechania z Bandungu ladujemy w upragnionej Yogyakarcie
i kiedy tak autobus, ktory jedzie i jedzie i jedzie, przez wyspe, przez swiat, przez deszcz i ku burzy dojezdza wreszcie na miejsce...
wydaje sie, ze wszystko jest ok.
Okazuje sie, ze ... nie mamy gdzie spac. Na nic latanie przed 24.00 po okolicy i szukanie spania. Wszedzie full! full! Full! Swieto, ktore sprawilo, ze nie mamy gdzie spac wcale nam sie tak nie spodobalo ;]
Sa jednak tak dobrzy ludzie, ktorzy oznajmiaja, ze mozemy przespac sie w jego biurze...! Kazda z nas znajduje sobie kacik. Ja w wejsciu do hostelu. Jest 0.43, ide spac. Z bluza pod bloga, recznikiem pod tylkiem. Zasypiam. 2.46 - budzi mnie turystka wracajaca z imprezy "Co Ty tu robisz? Nie masz gdzie spac?" "Nie...". "Nie bylo wolnych miejsc?" "Nieeee...." I kima... e tam! Mnie to sie podobalo!
W dzien, lecimy do PRAMBANAN! Piekne ruinki. (fot. na jowa31.geoblog.pl) i tak najwieksza atrakcja okazujemy sie... MY! Wszyscy chca mniec z nami zdjecia! Dzieci mnie otaczaja, dotykaja i kieruja setkami apartatow prosto we mnie! I te autografy.... jeje, szalenstwo!
Wracajac do tematu... swietne ruinki!
;)